Człowiek, jego życie, los i możliwość wpływania na niego w wybranych Trenach i fraszkach Jana Kochanowskiego oraz w Makbecie Wiliama Szekspira.
Zapoznaj się z opracowaniami:
Opracowanie renesansu; Opracowanie renesansu - minimum, Makbet - opracowanie lektury.
Jan Kochanowski O żywocie ludzkim - tekst utworu
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
Jan Kochanowski, Treny (wybór)
Tren I
[...]
Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunki, i rąk łamania,
Wszytki a wszytki zaraz w dom sie mój noście,
A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomoście,
Z którą mię niepobożna śmierć rozdzieliła
I wszytkich moich pociech nagle zbawiła. [...]
Wszystko prózno; macamy, gdzie miękcej w rzeczy,
A ono wszędy ciśnie: błąd wiek człowieczy.
Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,
Czyli sie z przyrodzeniem gwałtem mocować.
Tren XI
"Fraszka cnota", powiedział Brutus porażony.
Fraszka, kto sie przypatrzy, fraszka z każdej strony.
Kogo kiedy pobożność jego ratowała?
Kogo dobroć przypadku złego uchowała?
Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy,
Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy.
Kędy jego duch więnie, żaden nie ulęże:
Praw li, krzyw li, bez braku każdego dosięże.
A my rozumy swoje przedsię udać chcemy,
Hardzi miedzy prostaki, że nic nie umiemy.
Wspinamy sie do nieba, Boże tajemnice
Upatrując, ale wzrok śmiertelnej źrzenice
Tępy na to; sny lekkie, sny płoche nas bawią,
Które sie nam podobno nigdy nie wyjawią.
Żałości, co mi czynisz? Owa już oboje
Mam stracić - i pociechę, i baczenie swoje?
Tren XVI
[...]
O błędzie ludzki, o szalone dumy,
Jako to łacno pisać sie z rozumy,
Kiedy po wolej świat mamy, a głowa
Człowieku zdrowa.
W dostatku będąc, ubóstwo chwalemy,
W rozkoszy żałość lekce szacujemy,
A póki wełny skąpej prządce zstaje,
Śmierć nam za jaje.
Lecz kiedy nędza albo żal przypadnie,
Ali żyć nie tak jako mówić snadnie,
A śmierć dopiero w ten czas nam należy,
Gdy już k nam bieży. [...]
Człowiek nie kamień, a jako sie stawi
Fortuna, takich myśli nas nabawi.
Przeklęte szczeście! Czy snać gorzej duszy,
Kto rany ruszy?
Czasie, pożądnej ojcze niepamięci,
W co ani rozum, ani trafią święci,
Zgój smutne serce, a ten żal surowy
Wybij mi z głowy.
Tren XVII
Pańska ręka mię dotknęła,
Wszytkę mi radość odjęła.
Ledwie w sobie czuję duszę
I tę podobno dać muszę. [...]
Lecz Pan, który gdzie tknąć widzi,
A z przestrogi ludzkiej szydzi,
Zadał mi raz tym znaczniejszy,
Czymem już był bezpieczniejszy. [...]
A ja zatym łzy niech leję,
Bom stracił wszytkę nadzieję,
By mnie rozum miał ratować,
Bóg sam mocen to hamować.
Tren XVIII
My nieposłuszne, Panie, dzieci Twoje
W szcześliwe czasy swoje
Rzadko Cię wspominamy,
Tylko rozkoszy zwykłych używamy. [...]
Miej nas na wodzy, niech nas nie rozpycha
Docześna rozkosz licha.
Niechaj na Cię pomniemy
Przynamniej w kaźni, gdy w łasce nie chcemy. [...]
Wielkie przed Tobą są występy moje,
Lecz miłosierdzie Twoje
Przewyssza wszytki złości:
Użyj dziś, Panie, nade mną litości.
Wiliam Szekspir, Makbet (fragm.)
Akt I. Scena pierwsza
- Pusta okolica
- Grzmoty i błyskawice. Wchodzą trzy czarownice.
PIERWSZA CZAROWNICA
- Rychłoż się zejdziem znów przy blasku
- Błyskawic i piorunów trzasku?
DRUGA CZAROWNICA
- Gdy bitwa owdzie wrząca
- Dociągnie się do końca.
TRZECIA CZAROWNICA
- Więc przed zachodem słońca.
PIERWSZA CZAROWNICA
- Gdzież schadzka?
DRUGA CZAROWNICA
- Jak ten chrust
- Na wrzosach.
TRZECIA CZAROWNICA
- Tam Makbet z naszych ust
- Dowie się o swych losach.
PIERWSZA CZAROWNICA
- Słyszę głos arcywiedźmy.
WSZYSTKIE TRZY
- Ropucha skrzeczy. Jedźmy!
- Szpetność upięknia, piękność szpeci;
- Nuże przez mgły i par zamieci!
- Znikają.
[...]
Akt I. Scena trzecia
- Dzika okolica.
- Grzmi.
[...]
MAKBET
- Tak ponurego dnia i tak pięknego,
- Jak żyję, nigdy jeszcze nie widziałem.
BANKO
- Dalekoż jeszcze Forres? Ale któż są
- Te tam postacie wywiędłe i szpetne?
- Nie zdają się mieć nic wspólnego z ziemią,
- Są jednak: na niej. Żyweż wy jesteście?
- Zdolne na ludzką mowę odpowiedzieć?
- Zdawałoby się, że mnie rozumiecie,
- Bo wszystkie razem chude swoje palce
- Do ust zapadłych przykładacie. Pozór
- Niewieści macie, ale wasze brody
- Nie pozwalają mi w tę płeć uwierzyć.
MAKBET
- Jeśli możecie, mówcie — kto jesteście?
PIERWSZA CZAROWNICA
- Cześć ci, Makbecie! Cześć ci, tanie Glamis!
DRUGA CZAROWNICA
- Cześć ci, Makbecie! Cześć ci, tanie Kawdor!
TRZECIA CZAROWNICA
- Cześć ci, Makbecie! Przyszły królu, cześć ci!
BANKO
- Czego się wzdrygasz, zacny przyjacielu?
- Zdajesz się jakby przerażony wróżbą
- Tak mile brzmiącą? W imię prawdy! mówcie:
- Czyście wy tylko łudzącymi mary,
- Czy rzeczywiście tym, czym się rzekomo
- Jawicie oku? Szlachetnego mego
- Współtowarzysza broni pozdrawiacie
- Rzędem tytułów, przechodzących wszelkie
- Jego nadzieje, mnie nic nie mówicie.
- Jeśli, świadome siejby czasu, wiecie,
- Które się ziarno udać ma, a które
- Zmarnieć, żadnego nie wydawszy plonu,
- Przemówcie do mnie, który ani stoję
- O wasze względy, ani się niełaski
- Waszej obawiam.
CZAROWNICE
- Cześć ci, Banko, cześć!
PIERWSZA CZAROWNICA
- Mniej wielkim będziesz niż Makbet, a większym.
DRUGA CZAROWNICA
- Nie tak szczęśliwym, a przecie szczęśliwszym.
TRZECIA CZAROWNICA
- Nie będąc królem, królów płodzić będziesz:
- Cześć wam więc obu, Makbecie i Banko!
PIERWSZA CZAROWNICA
- Makbecie, Banko, cześć wam!
DRUGA CZAROWNICA
- Cześć wam!
TRZECIA CZAROWNICA
- Cześć wam!
MAKBET
- Ciemne Sybille, więcej mi powiedzcie!
- Przez śmierć Sinela jestem tanem Glamis,
- O tym wiem; ale skądże tanem Kawdor?
- Tan Kawdor żyje w szczęściu i dostatku.
- Królem zaś zostać jest to dla mnie rzeczą
- Mniej jeszcze mieścić się mogącą w sferze
- Prawdopodobieństw niż być tanem Kawdor,
- Mówcie, skąd macie tę dziwną wiadomość?
- I w jakim celu nas tu na tych wrzosach
- Zatrzymujecie tak dziwnym proroctwem?
- Odpowiadajcie, rozkazuję wam.
- Czarownice znikają.
Akt IV. Scena pierwsza
- Ciemna jaskinia. W pośrodku wrzący kociol. Grzmot i błyskawice. Trzy czarownice przy kotle. [...]
ZJAWISKO
- Makbecie! Makbet! Lękaj się Makdufa,
- Lękaj się tana Fajf! - przyjm tę przestrogę.
- Jeśli jej twoja dusza nie zaufa,
- Zginiesz. Dość. Więcej powiedzieć nie mogę.
- Znika.
MAKBET
- Ktokolwiek jesteś, dzięki ci! trafiłeś
- W sam rdzeń obawy mojej. Jeszcze słowo!
[...]
ZJAWISKO
- Makbet! bądź mężny, nieugięty, srogi,
- Gardź siłą ludzką i skrytymi wrogi,
- Z tych bowiem, których rodziła kobieta,
- Nikt potężnego nie zmoże Makbeta.
- Znika.
MAKBET
- Żyj więc, Makdufie, niestrasznyś mi teraz.
- Wolę się jednak podwójnie zapewnić
- I wziąć od losu zakład: musisz umrzeć,
- Bym mógł fałsz zadać trwodze i spokojnie
- Spać przy łoskocie gromów.
- Grzmot.
- Ukazuje się Dziecko w koronie, z gałęzią w ręce.
- Cóż to teraz
- Zjawia się niby królewski potomek,
- Z koronowanym czołem?
WSZYSTKIE TRZY
- Milcz i słuchaj.
ZJAWISKO
- Bądź jak lew śmiały, dumny, przedsiębierczy;
- Nie tknie Makbeta żaden cios morderczy,
- Póki las Birnam ku dunzynańskiemu
- Wzgórzu nie pójdzie walczyć przeciw niemu.
- Znika. [...]
MAKBET
- Tyś żywy obraz Banka. Precz! przepadnij!
- Korona twoja pali mi źrenice.
- A ty, ty druga maro w złotym wieńcu,
- Twój włos jest taki sam jak u pierwszego
- I trzeci jeszcze, podobny do tamtych!
- Złośliwe wiedźmy, po co mi ten obraz
- Ukazujecie? Ha! otóż i czwarty!
- I piąty? Czyliż ten pochód trwać będzie
- Do końca świata! Jeszcze jeden! Siódmy!
- Tego już nadto! Ale oto jeszcze
- Ósmy z kolei zbliża się z zwierciadłem,
- W którym spostrzegam długi szereg takich
- Samych postaci, a niektóre mają
- Podwójne jabłka i potrójne berła.
- Okropny, stokroć przeklęty widoku!
- Maż to być prawda? Krwią zbroczony Banko
- Śmieje się ze mnie i wskazuje na tych,
- Co po nim idą, jakby chciał powiedzieć;
- "To moi." Więc to tak?
PIERWSZA CZAROWNICA
- Tak, panie, ten to znak.
- Lecz czemuż się Makbeta dusza
- Tak bardzo na ten widok wzrusza?
- Orzeźwmy, siostry, jego męstwo,
- Niech szczytu dojdzie czarnoksięstwo
- Ja zbudzę dźwięk, a wy bez zwłoki
- W korowód rozpocznijcie skoki,
- By się w nim nowy zapał wzmógł
- I wielki król powiedzieć mógł,
- Ze starożytne wiły
- Godnie go ugościły.
- Muzyka.
- Czarownice tańczą, a następnie znikają.
MAKBET
- Gdzież one? Wyszły? Niechaj ta godzina
- Jako przeklęta zapisaną będzie
- Na wieczne czasy w kalendarzu! Hola!
- Wnijdź, kto tam jesteś.
Akt IV. Scena V
[...]
ŻOŁNIERZ
- Kiedy odbywałem wartę
- Owdzie na wzgórzu, spojrzałem ku Birnam:
- Wtem las, zdawało mi się najwyraźniej,
- Zaczął się ruszać z miejsca.
MAKBET
chwytając go za pierś
- Kłamiesz, łotrze!
ŻOŁNIERZ
- Wywrzyj, o panie, na mnie swój gniew cały,
- Jeśli tak nie jest. O trzy mile w dali
- Widać go, jak się rusza i posuwa
- Prosto w tę stronę.
MAKBET
- Jeśli fałsz donosisz,
- Dopóty żywcem wisieć nie przestaniesz,
- Aż umrzesz z głodu; jeśli prawdę mówisz,
- Wolno ci będzie tak uczynić ze mną.
- Teraz poznaję dwuznaczność wyrazów
- Wiecznego mego wroga, który, kłamiąc
- Pozorem prawdy, mówił mi zdradziecko:
- "Nie bój się, póki las Birnam nie przyjdzie
- Pod mury twego Dunzynanu. " Otóż
- Zbliża się jakiś las do Dunzynanu!
- Dalej, do broni! do broni! i naprzód!
- Jestli to prawda, nie mam czego czekać,
- Na nic mi zostać, na nic mi uciekać,
- Zbrzydło mi słońce; rad bym, żeby cała
- Budowa świata w proch się rozleciała.
- Uderzcie w dzwony! Dmij, wichrze! wrzej, toni!
- Mamli umierać, umrę z mieczem w dłoni.
- Wychodzą.
Akt IV. Scena VI
MAKBET
- Próżno się trudzisz: równie byś potrafił
- Przeciąć powietrze mieczem jak mnie zranić;
- Zwróć więc to ostrze na tych, których ciała
- Ciosy się mogą imać; moje życie
- Zaczarowane: nikt zrodzon z kobiety
- Nie zdoła mi go odjąć.
MAKDUF
- Zwątp więc w czary!
- Zapytaj tego anioła, któremu
- Sprzedałeś duszę, toć powie, że Makduf
- Przedwcześnie z łona matki był wypruty.
MAKBET
- Przeklęty język, co mi to powiada!
- Czuję, jak męska dzielność we mnie mięknie.
- Przekleństwo owym szalbierskim potęgom,
- Które nas duszą dwuznacznymi słowy!
- Przynoszą złote obietnice uszom,
- A odbierają je oczekiwaniom.
- Nie walczę z tobą.
MAKDUF
- Więc poddaj się, tchórzu,
- I żyj, by palcem cię pokazywano.
- Obraz twój, niby arcyrzadkiej bestii,
- Jakie nam w budach są pokazywane,
- Na drągu zatknąć każem i pod spodem
- Położym napis: Tu jest do widzenia
- Krwiożerczy podlec!
MAKBET
- Nie poddam się! nie chcę
- Całować ziemi u nóg tego żaka
- Malkolma ani motłochowi służyć
- Za przedmiot obelg. Nie! Chociaż las Birnam
- Przyszedł pod mury Dunzynanu, chociaż
- Ty się z kobiety nie zrodzonym mienisz,
- Dotrwam do końca. Pod schroną tej tarczy
- Bezpieczna moja pierś; złóż się, Makdufie!
- Niech potępiony będzie, kto się znuży
- I pierwszy krzyknie: "Stój! Nie mogę dłużej! "